Author: Renata Śliwa

ZNICZOMAT

Informujemy, iż na terenie naszego cmentarza znajduje się ZNICZOMAT. Umiejscowiony jest on obok wiaty z narzędziami. W zniczomacie zakupić można znicze (górny rząd) oraz wkłady do zniczy duże (drugi rząd), a także małe (trzy dolne rzędy). Zniczomat przyjmuje monety dwuzłotowe (małe wkłady) i pięciozłotowe (znicz, duży wkład).

 

Instrukcja obsługi:

1.Włóż odpowiednią monetę.

2.Przekręć pokrętło w prawo o 360°.

3.Odbierz produkt.

 

KILKA RAD, JAK PRZEŻYWAĆ SPOWIEDŹ LEPIEJ

Spowiedź jest jednym z najtrudniejszych sakramentów. Często wiele jego elementów wydaje się niezrozumiałych lub niewykonalnych. O tym, jak przeżywać spowiedź lepiej – radzi Dariusz Piórkowski SJ.

 

  1. Podczas spowiedzi Bóg przebacza nam wszystko

Ojciec z przypowieści o synu marnotrawnym przebaczył synowi wszystkie grzechy, chociaż on żadnego z nich nie nazwał w konkretny sposób. Także podczas spowiedzi przebaczone są wszystkie grzechy, nie tylko te wyznane, ale i te, o których jeszcze nie wiemy, nie widzimy ich, czy o nich mimowolnie zapomnieliśmy.

Chociaż wyznanie grzechów jest konieczne podczas spowiedzi, Boże przebaczenie nie jest uzależnione od tego, czy wszystko wypowiedzieliśmy, ale przede wszystkim od żalu i chęci zerwania z grzechem. Nie ma innych warunków. Podobnie jest z modlitwą. Jezus nie każe nam zadręczać Ojca wielomówstwem i przypominać Mu bez końca o naszych potrzebach, bo On je zna. Najważniejsza jest szczerość, relacja, ufność, proste i krótkie wypowiedzenie tego, co leży nam na sercu.

  1. Warto spowiadać się u tej samej osoby

Jeśli to możliwe, dobrze spowiadać się u jednego spowiednika. Taka praktyka pomaga w systematycznej pracy nad sobą, bo taki spowiednik z grubsza zna sytuację penitenta. I wbrew pozorom wcale nie dziwi się, że wierny zmaga się z tymi samymi trudnościami i grzechami. Przeciwnie, z czasem może pomóc nam dostrzec głębsze przyczyny i źródła grzechów, fałszywe postawy, rany, uwarunkowania, których się samemu nie zauważa. Ma też zazwyczaj większą wyrozumiałość niż „przypadkowy” spowiednik.

W ten sposób może być dużym wsparciem, zwłaszcza w sytuacji, gdy wierzący zmaga się z różnego rodzaju uzależnieniami. Wtedy przedmiotem spowiedzi nie powinny być tylko formalne grzechy wynikające z jawnego przekroczenia przykazań, lecz nasze głębsze postawy, powtarzające się trudności, frustracje, niespełnienia, pożądania, niepokoje, co mnie drażni, blokuje, smuci, namiętności, nieuporządkowane przywiązania. To z nich bierze się większość naszych grzechów widocznych.

Spowiedź może się przerodzić w rodzaj duchowej rozmowy. Nie należy się skupiać wyłącznie na tym, co widać, ale bardziej na tym, czego z początku nie widzimy, czyli przyczyny naszych grzechów, różne tendencje i nawyki, w które ciągle wpadamy. Takie światło może nam dać tylko Słowo Boże i wytrwałe poddawanie się jego działaniu. Grzech, który widzimy, jest zazwyczaj skutkiem niewidocznych i oddziałujących na nas postaw wewnętrznych.

  1. Bóg nie jest urzędnikiem, który nas „rozlicza”

Nie muszę też informować Boga, a także samego spowiednika, o wszystkich detalach i okolicznościach grzechów, chyba że czasem jest to konieczne dla jasności i pełniejszego obrazu. Zwykle spowiednik sam dopytuje, jeśli nie jest pewny. Wiele rzeczy można się domyślić.

Ludzie cierpiący na skrupuły sądzą, że jeśli nie wypowiedzą wszystkich możliwych grzechów, popełnionych i urojonych, wraz z barwnymi opisami, to nie otrzymają rozgrzeszenia. Dla nich Bóg jest urzędnikiem izby skarbowej, który rozlicza z każdego grosza. Jest to choroba duszy, spowodowana fałszywym i lękowym obrazem Boga.

  1. Grzechy mają hierarchię

Człowiek jest duchem, duszą i ciałem. Generalnie grzechy cielesne, zwłaszcza seksualne, najbardziej przyciągają uwagę i niepokoją. Nie należą one jednak do najcięższych, właśnie z powodu słabości naszego ciała dotkniętego grzechem. Gorsze są grzechy mniej widoczne, duchowe, chociaż zawsze wyrażają się na zewnątrz w naszych słowach i relacjach z Bogiem i ludźmi: nieufność, pycha, obmowa, nienawiść, niewdzięczność, zazdrość, niewiara, różne formy bałwochwalstwa itd.

Grzechy wynikające z kościelnych przykazań są też „lżejsze” niż te wynikające z Ewangelii. Pewną pokusą bywa też skupianie się tylko na „jednym” grzechu, np. seksualnym, jakby tylko on istniał. Wtedy człowiek traci z oczu całą resztę. Wydaje mu się, że gdyby się pozbył tej „kuli u nogi”, to już właściwie spowiedzi nie będzie potrzebował. I często dopóki to wewnętrzne przekonanie w nas nie umrze, będzie w pewnym sensie popełniał te same grzechy aż dotrze do niego, że zawsze pozostanie grzesznikiem potrzebującym miłosierdzia.

  1. Nie myśl, że nie masz „po co się spowiadać”

Często pewien opór może brać się stąd, że spowiadamy się zwykle z tych samych grzechów. Dotyczy to zwłaszcza osób bardziej gorliwych i postępujących na drodze wiary. No i jest nam wstyd, że nie idziemy do przodu, że nam ciągle coś nie wychodzi i uwiera: „Przecież powinna być poprawa, a nie ma, no to po co się spowiadać?” Takie uczucie nie pochodzi od Boga, lecz jest „pobożną” przeszkodą pochodzącą od złego ducha.

Z tego powodu niektórzy często zmieniają spowiedników albo, co gorsza, porzucają spowiedź pod pozorem braku jej owoców. Powtarzające się grzechy i ich wyznawanie uczą jednak pokory i cierpliwości, a także doświadczenia, że Bóg okazuje nam miłosierdzie nie za zasługi. Poza tym powtarzające się grzechy pokazują, że ich korzenie są głębsze i wymagają dłuższego czasu na uzdrowienie i przyjmowanie Bożej łaski.

  1. Sam się z grzechu nie wyzwolisz

Z tą przeszkodą wiąże się innego rodzaju opór: po co się spowiadać, skoro znowu upadnę. Często takie przekonanie jest wynikiem długotrwałego zmagania z grzechami, zwłaszcza ze złymi nawykami i nałogami. Taki wniosek, że nic to nie da, penitent wyciąga na podstawie przeszłych doświadczeń, co często podszyte jest pewnym zniechęceniem, nieufnością i zapatrzeniem wyłącznie we własne możliwości. Człowiek poniekąd uważa wówczas, że ma pełną kontrolę nad swoim życiem, nad swoim sercem, nad swoją przyszłością: „I tak wiem, jak będzie. Po co więc fatygować spowiednika i naprzykrzać się Bogu”.

I tutaj tkwi korzeń problemu, a nie w samych grzechach. Często sami chcielibyśmy się wyzwolić. To też jest „pobożna” pokusa, ocierająca się o pychę. Nikt z nas nie może z pewnością powiedzieć, że dożyje do jutra, a tym bardziej zapewnić, że „nigdy” już nie upadnie. Silna wola nie jest warunkiem rozgrzeszenia, lecz ufność Bogu i pokorne uznanie swoich granic. Liczy się nasza szczera wola zerwania z grzechem. Jeśli z góry założymy, że w sumie spowiedź niewiele pomoże, bo jutro znowu upadniemy, to być może dlatego jest ona czasem nieskuteczna.

  1. Jak często się spowiadać?

Jeśli chodzi o częstotliwość spowiedzi ważne, aby znaleźć swój rytm w porozumieniu ze spowiednikiem, oczywiście jeśli w grę nie wchodzą ciężkie grzechy, bo wtedy nie powinno się zwlekać ze spowiedzią. Im rzadsza spowiedź, tym trudniej się do niej przygotować – wychodzi się bowiem wtedy z pewnej duchowej wprawy, jak zresztą w przypadku wielu innych czynności w życiu, które ponawiamy z coraz większymi odstępami czasu. Spowiednik szybko zorientuje się, czy ktoś spowiada się częściej niż raz w roku.

Należy też uważać, aby spowiedź nie była za częsta, np. pod wpływem panicznego lęku, perfekcjonizmu i chęci bycia bez skazy. W Kościele grzechy codzienne (powszednie) gładzi spowiedź powszechna podczas mszy czy przyjęcie Komunii świętej. Istotne jest też rozeznanie, czy jestem na drodze postępu, czyli oczyszczenia z głębszych przyczyn grzechów i uzdrawiania, czy ciągle powracam do ciężkich grzechów, spowiadając się od wielkiego święta.

Jeśli człowiek przyjmuje sakramenty, modli się, można zakładać, że jest mniej podatny dzięki łasce Bożej na poważne grzechy. I wtedy zwykle zaczyna się etap spowiadania się z tych samych grzechów, co w pewnym sensie jest darem łaski (nie popełniamy nowych i ciężkich). Wtedy regularna spowiedź maksymalnie co miesiąc jest jak lekarstwo, poddawanie się szczególnemu działaniu Miłosierdzia Bożego. Czyni nas też bardziej czujnymi na działanie duchowe, na pokusy, które często przybierają postać pozorów dobra.

  1. Właśnie dlatego do spowiedzi potrzebny jest kapłan

Pewną trudnością jest także opór wynikający z tego, że grzechy należy wyznać przed człowiekiem – prezbiterem. Niektórych to bardzo paraliżuje i ta blokada jest skrzętnie wykorzystywana przez złego ducha. Spowiednik wprawdzie nie jest źródłem miłosierdzia, ale działającym z mandatu Chrystusa i przedstawicielem wspólnoty Kościoła, która jest święta i grzeszna zarazem. Spowiedź jest bowiem pojednaniem nie tylko z Bogiem, ale także ze wspólnotą Kościoła.

Każdy grzech, nawet najbardziej osobisty i ukryty, dotyka też innych. Dlatego spowiedź, chociaż indywidualna i tajna, nie jest sprawą tylko między Bogiem a penitentem. Poza tym, nikt nie jest dobrym sędzią we własnych sprawach ani lekarzem swoich chorób. Można siebie zbyt surowo ocenić albo zbyt „łagodnie”. Czasem ktoś musi nas uspokoić, innym razem nieco potrząsnąć. Duch Święty działa przez nasze sumienie, przez Słowo Boże, ale też przez Kościół, który tworzą żywi, często niedoskonali ludzie.

Nie zapominajmy, że w interesie szatana leży też to, by wszystko zrobić w celu odstręczenia nas od spowiedzi i utrzymania w grzechu, smutku, obojętności i niepokoju. Spowiednik działa mocą łaski Chrystusa, a nie tylko mocą swoich możliwości. Często wobec grzechów i skomplikowanych spraw w pierwszej chwili ogarnia go ludzka bezradność, ale też towarzyszy mu specjalna moc Ducha Świętego, która przychodzi zupełnie niespodziewanie jako światło, właściwe słowo, ufność.

  1. Co z rachunkiem sumienia?

Istnieją różne formy rachunku sumienia – modlitwy. Można się posłużyć jakimś gotowym schematem z pytaniami. Ważne, aby nie sprowadzić tego przygotowania tylko do prawnej strony, gdzie i kiedy przekroczyłem jakieś normy, przepisy i przykazania. Dobrze jest oprzeć przygotowanie o fragment Pisma świętego, który w sposób szczególny mówi o Bożym miłosierdziu, ale też o naszym grzechu. I w jego świetle dokonać w pamięci krótkiego przeglądu moich relacji w następującej kolejności: ja – Bóg, ja w stosunku do siebie; ja – bliźni.

Zawsze powinno się zaczynać od wiary, jak ona wygląda, jaka jest moja ufność Bogu, modlitwa, przeżywanie Eucharystii, a potem dalej. Niektórzy rozważają czytania przeznaczone na konkretny dzień i w świetle tego Słowa oceniają swoje postępowanie. Istotne jest, aby Słowo nas poruszyło, aby wzbudziło szczery żal i chęć zmiany, a nie to, czy zauważymy wszystkie grzechy.

  1. A co po spowiedzi?

Przede wszystkim, spowiedź nie tylko jedna człowieka z Bogiem i wspólnotą Kościoła, ale także daje siłę i pomoc na dalszą drogę. O tym często zapominamy. Jeśli zależy nam na duchowym wzroście, dobrze czynić to małymi krokami. Nie chciejmy zmieniać wszystkiego od razu, bo zazwyczaj niewiele z tego wychodzi.

Zapoznaliśmy nieco ideę systematycznej pracy nad sobą, oczekując po trosze, że spowiedź magicznie nas zmieni. Nawet wielcy święci, którzy nagle się nawrócili, przestali wprawdzie popełniać ciężkie grzechy, ale nie wyzbyli się od razu wszelkich grzechów i słabości. Jezus mówi o powolnym wzroście królestwa Bożego w nas, a nie o natychmiastowych zmianach.

Po spowiedzi warto skupić się na jednym grzechu, który się powtarza i spróbować podjąć wysiłek, by nie ulec pokusie po raz kolejny. A jeśli się ulegnie, to znowu powstać. I tak do skutku. Jeśli, np. ktoś spędza nadmierny czas przed Internetem i telewizją, kosztem rodziny, modlitwy, to może zacząć od próby ograniczenia tego czasu i powolnego wypierania tego złego nawyku dobrym nawykiem.

 

NOWY KONFESJONAŁ

Jeżeli chcecie się dowiedzieć, czym jest wewnętrzne wyzwolenie i prawdziwa radość, nie zapominajcie o sakramencie pojednania. W nim kryje się tajemnica ciągłej młodości duchowej.

św. Jan Paweł II

 

Sakrament pokuty i pojednania jest darem Boga, który pierwszy nas umiłował. W czasie wyznania grzechów człowiek doświadcza nie tylko duchowej ulgi, ale przede wszystkim bliskości miłosiernego Boga. Dlatego miejsce przeżywania tego sakramentu powinno sprzyjać temu doświadczeniu.

W minionym tygodniu w naszym kościele został zamontowany nowy konfesjonał wykonany z drewna dębowego. Jest on zamykany i wygłuszony, posiada oddzielne pomieszczenie dla spowiednika i penitenta. Penitent może podczas spowiedzi uklęknąć lub usiąść. Po wystawieniu klęcznika może nawet służyć osobie niepełnosprawnej. Do konfesjonału spowiadający się wchodzi z lewej strony (od ściany), a włączone światło sygnalizuje, czy w danym momencie ktoś znajduje się wewnątrz konfesjonału. Wyposażony jest także w odpowiednią wentylację. To wszystko daje komfort spowiedzi, zwłaszcza osobom starszym i chorym, ponieważ można w nim usiąść oraz mówić głośniej.

Koszt konfesjonału to 16.954 zł.

 

Niedziela Miłosierdzia Bożego

II niedziela wielkanocna

11 kwietnia 2021r.

Święto Miłosierdzia Bożego

 

Dzień wielkich łask

„Dusze giną mimo Mojej gorzkiej męki. Daję im ostatnią deskę ratunku, to jest Święto Miłosierdzia Mojego. Jeżeli nie uwielbią miłosierdzia Mojego, zginą na wieki.”

                                                                                 (Dz.965)

 

Zapraszamy na nabożeństwo do Bożego Miłosierdzia dziś o 15.00.

Godzina trzecia po południu to czas konania Chrystusa na krzyżu, a jeśli kogoś kochamy, to pragniemy być przy nim zawsze, zwłaszcza wówczas, kiedy przeżywa trudności czy cierpi. Godzina Miłosierdzia jest tą chwilą, w której towarzyszymy umierającemu Chrystusowi i ofiarowujemy Mu naszą obecność.

WIGILIA PASCHALNA

Wigilia Paschalna

 

Wigilia Paschalna to najważniejsza i najbardziej uroczysta liturgia w całym roku kościelnym. To czuwanie niezwykle bogate w treści. Liturgia tej nocy składa się z kilku części.

LITURGIA ŚWIATŁA rozpoczyna wieczorne uroczystości. Kapłan święci ogień, przygotowuje i zapala Paschał, który symbolizuje Chrystusa zmartwychwstałego. To właśnie Paschał, czyli światło Chrystusa rozświetli spowity mrokiem kościół. To znak rozlewającego się zbawienia

LITURGIA SŁOWA jest tej nocy bardzo rozbudowana. Obejmuje siedem czytań ze Starego Testamentu i dwa z Nowego Testamentu. Opowiada historię zbawienia: od stworzenia świata, przez wyjście Izraelitów z Egiptu i przejście przez Morze Czerwone, poprzez proroctwa zapowiadające przyjście Chrystusa, aż po Ewangelię o Jego Zmartwychwstaniu. Dzięki tym wielkim dziełom rozbudzamy naszą wiarę i rozszerzamy zaufanie do Tego, który wypełnił wszystkie obietnice złożone swojemu ludowi.

LITURGIA CHRZCIELNA to pobłogosławienie wody i odnowienie przyrzeczeń złożonych niegdyś na Chrzcie Świętym.

LITURGIA EUCHARYSTYCZNA do zwieńczenie i jednocześnie punkt kulminacyjny Wigilii Paschalnej. To najpełniejsze uobecnienie Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.

Dzisiejsze uroczystości rozpoczynają się w naszej parafii o godzinie 20:00.

 

WIELKA SOBOTA – BŁOGOSŁAWIEŃSTWO POKARMÓW

Wielka Sobota to dzień, w którym wierni przybywają do kościołów, aby kapłan pobłogosławił przyniesione w koszyczkach pokarmy.

W naszej parafii święcenie pokarmów odbywa się dziś o pełnych godzinach: 11:00, 12:00, 13:00, 14:00 i 15:00 przed kościołem.

Jest to jednak obrzęd drugorzędny w stosunku do całego Triduum Paschalnego, dlatego warto przede wszystkim udać się do świątyni choć na chwilę adoracji Najświętszego Sakramentu przy Grobie Pańskim.

WIELKI PIĄTEK – DROGA KRZYŻOWA

DROGA KRZYŻOWA  –  rozważania abp Grzegorza Rysia 

         Przychodzimy Panie Jezu na Twoją drogę krzyżową, aby uczyć się jeszcze raz, co znaczy kochać, w konkrecie, w czynie, w działaniu, w postawie, nie tylko w słowach, nie tylko w emocjach. TY JESTEŚ MIŁOŚCIĄ UKRZYŻOWANĄ, wcześniej wędrującą drogą krzyżową. Daj  nam się od Ciebie uczyć nie tylko rozumieć, ale żyć miłością. Prosimy Cię o światło Ducha Świętego dla nas. Niech Duch Święty modli się w nas, słucha w nas, zapamiętuje, zachowuje Słowo w nas, niech je przez nas wciela w działaniu, z męstwem, w prawdzie.  Prosimy o to Ciebie, który z Ojcem i Duchem Świętym królujesz na wieki wieków. Amen.

Stacja I – Pan Jezus przed sądem Piłata

Jeśli mówiłbym językami ludzi i aniołów, lecz miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca lub cymbał brzmiący.

W tej scenie  pada bardzo wiele słów, wszyscy mówią, faryzeusze, tłum, wszyscy mówią bez miłości, z osądem. Ty, Panie Jezu, milczysz w tej scenie, gdy się odzywasz, słyszymy, że przemawia miłość, nawet w tym zdaniu do Piłata „nie miałbyś żadnej władzy nade mną, gdyby ci jej nie dano z góry, dlatego większy grzech ma ten, który mnie tobie wydał”.  Mówisz do swego sędziego ze zrozumieniem, z wyczuwalną życzliwością. Mówisz tak do człowieka, który skazuje Cię na śmierć, ratując własną skórę, własny stołek. Nie potrafię Panie Jezu, tak jak Ty mówić życzliwie do ludzi, którzy mnie osądzają. Tym bardziej nie potrafię mówić życzliwie do ludzi, którzy mnie osądzają w imię  własnego interesu, ale chcę Ci powiedzieć przy tej stacji, że chciałbym /chciałbym,  tak jak Ty . Rozumiem, że to nie może być ze mnie, to musi być z Ciebie, dlatego w takich wszystkich sytuacjach daj mi pamięć o tym, że Jesteś blisko, że Jesteś blisko ze swoją łaską, że Jesteś blisko ze słowem Ducha Świętego. Daj mi taką pamięć, że we wszystkich tych momentach nie jestem sam/sama, zdany na siebie i na swoje  własne siły.

Stacja II – Pan Jezus bierze krzyż

Jeśli miałbym dar prorokowania, znał wszystkie tajemnice oraz całą wiedzę, jeśli miałbym taką pełnię wiary, aby góry przenosić, lecz miłości bym nie miał, byłbym niczym.

Gonimy za wiedzą, a wiedza nazywa krzyż głupotą. Nie wystarczy wiedza, potrzebna jest miłość. Wtedy odkrywamy mądrość krzyża, która jest głupstwem dla wyłącznie wykształconych, wyłącznie opierających się o wiedzę. Wiedzą pewnie można przenosić góry, ale nie podnosi się krzyża ani swojego, ani krzyża, który niesie ktoś inny. Wiedzę nierzadko traktujemy jako sposób, by się zwolnić od krzyża, właśnie dlatego, że krzyż wydaje się głupotą, jak mówi Paweł w liście do Koryntian… . Wydaje się głupotą, a jest mądrością Bożą. Panie, nie daj mi się chować za wiedzę, nie daj mi się kryć za moją wiedzą, byleby nie podnieść krzyża. Nie daj mi się zwalniać przy pomocy wiedzy, zwalniać od krzyża swojego, czy kogoś innego.

Stacja III – Pierwszy upadek Jezusa

Jeśli rozdałbym ubogim wszystko, co posiadam, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał.

Rozdanie ubogim nawet wszystkiego, ale bez miłości, jest upadkiem. Asceza, umartwienie, wystawienie ciała na spalenie  – jest upadkiem. Bardzo łatwo jedno i drugie staje się pychą. Bardzo łatwo jedno i drugie staje się adoracją siebie samego.

Proszę Cię, Panie Jezu, o wytrwałość w dobrym, żebym nie tylko z dobrych intencji podejmował dobre działanie, ale bym w nim trwał, bym nie przetrącał tego, co dobre w moim życiu, późniejszym oczekiwaniem na poklask, na poszanowanie. By w miejsce tej  pierwotnej intencji miłości nie wkraczały moje myśli, pragnienia, inne ambicje, inne intencje, które sprawiają, że jestem zerem, że nic nie zyskuję, nawet strasznie się wysilając. Broń mnie przed takimi upadkami, których przyczyną jest podjęte najpierw dobro.  Nie daj mi niszczyć zaczętego dobra brakiem miłości,  zastąpieniem miłości czym innym.

Stacja IV – Pan Jezus spotyka Matkę

Miłość jest cierpliwa, pełna życzliwości, miłość  nie zazdrości , nie przechwala się, nie unosi się pychą.

Te słowa o miłości są słowami o Twojej Matce, Panie Jezu. O Matce, której obca była pycha i unoszenie się. Właśnie dlatego była z Tobą na tej drodze. Ile razy w  życiu Maryja mogłaby mieć poczucie zawodu, ile razy mogłaby mieć  takie poczucie, że nie tak miało być, że nie na to się godziła,  kiedy słyszała od Ojca poprzez anioła w Nazarecie: będzie wielki, będzie nazwany synem Najwyższego, Pan Bóg da mu tron Jego praojca Dawida… . Ile razy musiała z pokorą wielką poddać się temu, w jaki sposób Ojciec wypełnia to słowo, z pokorą wobec Niego, w jakimś fundamentalnym pewnie niezrozumieniu, ale też z pokorą wobec ludzi, w sytuacjach pełnych upokorzenia, także jak ta sytuacja na drodze krzyżowej własnego Syna. Miłość, miłość mi wszystko wyjaśniła. Mogłabyś tak Mario powiedzieć: Miłość mi wszystko wyjaśniła.

Stacja V – Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż Jezusa

Miłość nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie wybucha gniewem, nie pamięta złego.

Nie zapamiętałeś Szymonowi tego, że nie chciał Ci pomóc. Tradycja mówi, że obdarzyłeś wiarą jego i jego synów. Nie pamiętałeś złego. Nie umiem tak, ale bardzo bym chciał, nie wytykać ludziom wszystkiego, czego brakuje  w ich dobrych czynach, co czyni ich dobre czyny jakoś niedoskonałymi, jakoś wypaczonymi, czasami interesownymi… . Nie pamięta złego, pamięta tylko to, co dobre. Pamiętałeś, że pomógł, nie chciałeś pamiętać, że przymuszony…,  ja pewnie zapamiętałbym/zapamiętałabym odwrotnie, ale chciałbym/chciałabym tak jak Ty……..

 

Stacja VI – Weronika ociera twarz Jezusowi

Miłość nie raduje się z niesprawiedliwości, ale raduje się Prawdą…….

Miała pewnie poczucie, że to co się dzieje na tej drodze jest jawną niesprawiedliwością, że na to nie zasłużyłeś, że zasłużyłeś na co innego. Miała nie tylko takie poczucie, miała takie  głębokie przekonanie. Tradycja mówi, że Weroniką była kobieta, którą uzdrowiłeś z upływu krwi. Postąpiła wobec Ciebie sprawiedliwie. Otarła Twoją krew, jak Ty zatrzymałeś krew płynącą z jej ciała. Oddała dobrem za dobro. Była sprawiedliwa. Choć myślimy o tym czynie jako czynie heroicznym,  pełnym miłości, miłosierdzia, z racji na całe jego otoczenie, kontekst. Może czasem tak jest, że heroizmem jest już sama sprawiedliwość. Nieraz jest tak, że nawet na sprawiedliwość mnie nie stać, na taką sprawiedliwą wdzięczność, na to, żeby odpłacić dobrem za otrzymane dobro. Jak często jestem wobec Ciebie, Panie Jezu, niesprawiedliwy.  Gdzie mi tam do miłosierdzia, jak często jestem wobec Ciebie niesprawiedliwy. Jak łatwo zapominam o każdym długu zaciągniętym wobec Ciebie. Jak nieskory jestem do spłacania tych długów, jak łatwo się z nich zwalniam okolicznościami. Miłość nie lekceważy tej miary sprawiedliwości, przekracza ją, ale jej nie lekceważy, może się od niej zaczyna. Nie cieszy się  niesprawiedliwością.

 

Stacja VII – drugi upadek Jezusa

Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko wytrzyma.

Miłość wytrzyma i pierwszy, i drugi upadek, i każdy kolejny……  Miłość wytrzyma. Nie straci nadziei ani po pierwszym, ani po drugim, ani po żadnym następnym upadku. Łatwo osądzam upadających ludzi, a powinienem/powinnam  osądzać siebie, że nie mam dość miłości, by mieć co do nich nadzieję, po pierwszym, po drugim, po piątym upadku ………….

 

Stacja VIII – Jezus pociesza płaczące niewiasty

Miłość nigdy nie ustaje, natomiast proroctwa przeminą, dar języków zaniknie, wiedza przeminie.

Czytamy to zdanie z Hymnu o miłości, mierząc się ze łzami. Tyle jest łez wokół nas, Panie Jezu. Tyle jest łez, nie sposób ich tłumaczyć ani proroctwem, ani wiedzą, nie da się też ich zagadać. Miłość nie ustaje. Daj mi płakać z płaczącymi, daj mi milczeć przy płaczących, daj mi być przy płaczących, daj mi  najpierw tak jak Ty, zauważyć tych, którzy płaczą, ale kiedy ich już zauważę, chroń mnie przed ranieniem ich pseudoproroctwami, gadulstwem, mądrzeniem się. Daj mi taką miłość, która umie odnaleźć się przy płaczących.

Stacja IX – trzeci upadek Jezusa

Cząstkowe bowiem jest nasze poznanie i cząstkowe nasze prorokowanie.

Upadkiem jest nie wiedzieć o tym…, nie wiedzieć,  że cząstkowe jest moje poznanie, cząstkowe też prorokowanie. Upadkiem jest nie wiedzieć o tym. Często wydaje mi się, że wiem. Jak często nabieram pewności siebie, mając na myśli duchowe dary otrzymywane od Ciebie. Nieomylny po ludzku, nieomylny po Bożemu, jak mi się wydaje. Nie tylko sam upadam,  jeszcze innych ciągnę  w ten upadek z pewnością niedopuszczającą sprzeciwu, niedopuszczającą wahań u innych. Ciągnę innych w mój upadek. Cząstkowa, jak niewielka jest część wiedzy i proroctwa, którą mamy.

Stacja X – Pan Jezus obnażony z szat

Kiedy nadejdzie pełnia, przeminie to, co cząstkowe.

Patrzę na Ciebie obnażonego, ale nawet obnażony ciągle pozostajesz dla mnie tajemnicą. Chciałbym Cię poznać, tak jak Ty mnie poznajesz, ale póki co, nawet jeśli mi się wydaje, że zdarłem z Ciebie wszystkie zasłony, dalej Jesteś tajemnicą. Miłość to przyjmuje, miłości to nie przeszkadza, miłość czuje się tylko zmobilizowana i stęskniona, pragnąca, ale też szanująca tę tajemnicę. Błogosławię Cię za to, ile mi dajesz Ciebie poznać. Szanuję Cię w tym, co przede mną zakryte. Chciałbym też nauczyć się takiej postawy wobec innych osób. O to proszę Cię przy tej stacji.

Stacja XI – Jezus przybity do krzyża

Gdy byłem dzieckiem,  mówiłem jak dziecko, myślałem jak dziecko, rozumowałem jak dziecko, kiedy zaś stałem się mężczyzną, zaniechałem tego co dziecięce.

W dzieciństwie wszystko jest na niby, w dzieciństwie wszystko ma prawo być zabawą, w dzieciństwie wszystko ma prawo być na chwilę. Kiedy stałem się mężczyzną, dałem się przybić do krzyża, nie na niby, nieodwołalnie . Krzyż jest serio, tak jak te gwoździe. Nawet kiedy te gwoździe zostaną wyjęte, Ty pozostajesz ukrzyżowany i zmartwychwstały, bo to, co Cię trzyma w Twoich wyborach, w Twoich decyzjach, to nie są zewnętrzne gwoździe, tylko wewnętrzna dyspozycja woli – miłość. Miłość, która jest nieustanna. Nie odwołuje wyborów, nie odwołuje postanowień, obietnic, deklaracji. Daje radość, ale nie jest zabawą.

 

Stacja XII – Pan Jezus umiera na krzyżu

Teraz bowiem widzimy niejasno, jakby w zwierciadle, kiedyś ujrzymy twarzą w twarz, teraz poznaję cząstkowo, ale kiedyś poznam tak, jak zostałem poznany.

Teraz to jest Eucharystia, teraz widzę to wydarzenie w znaku chleba i wina. Eucharystia, która tyle odsłania, co zasłania. Błogosławię Cię za Eucharystię codzienną, jak chleb jest codzienny. Mogę codziennie jeść tę Miłość ukrzyżowaną. Mogę ją codziennie brać w siebie, pochłaniać.  Może stać się cząstką mnie, wypłynąć jak wino przemienione w krew w moim organizmie. Co z tego, że niejasno, ale w pełnej prawdzie. Bądź błogosławiony w każdej Eucharystii, bądź błogosławiony, niezmordowany w każdej Eucharystii. Bądź błogosławiony ciągle w pełni sił, ciągle na nowo, ciągle z nową mocą, ciągle z nową wyobraźnią, tak nową, jak nowe są moje potrzeby, które chcesz ogarnąć. Jak nowe są moje grzechy, które gładzisz. Jak nowe są sytuacje, w które każesz mi wejść z Tobą.  Twoja męka, śmierć i zmartwychwstanie trwają w Eucharystii. Niechaj będzie pochwalony Przenajświętszy Sakrament  teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.

 

Stacja XIII –  Jezus zdjęty z krzyża i złożony w ręce Matki

Teraz więc trwają wiara, nadzieja i miłość, te trzy.

Błogosławimy Cię Panie za Twoją Matkę, w której trwają wiara, nadzieja i miłość, także wtedy, kiedy ich zabrakło u wszystkich innych, z Twoimi uczniami włącznie. Błogosławimy Cię za Twoją Matkę, która jest dla nas wielkim znakiem nadziei i Twojej wiary w człowieka. Błogosławimy Cię za Twoją Matkę, która w nas ratuje wiarę w człowieka, zaufanie do człowieka. W szczególności do człowieka, który tak jak Ona, jest otwarty absolutnie na łaskę. To właśnie w Maryi widzimy, do czego zdolny jest człowiek zjednoczony z Bogiem, do czego jest zdolny. Właśnie patrząc na nią, odkrywamy taką wiarę w człowieka, która nie jest bałwochwalcza, która nie ma w sobie nic z pychy, ale ma w sobie wielką radość. Trwają wiara, nadzieja i miłość… . Wydawałoby się, że zostały kompletnie zabite, ale jest Maryja, jest Maryja. Ona jedna, która przenosi wiarę,  nadzieję i miłość za granicę Twojej śmierci. Nasza Matka w porządku wiary. Twoją łaską odradzamy się z Jej wiary, nadziei i miłości. Jest nam wszystkim Matką w porządku wiary.

Stacja XIV – Jezus złożony do grobu

A z nich największa jest miłość.

To imię Boga  jakie odkrył przy Tobie, Jezu, Twój uczeń Jan. Bóg jest Miłością. Bóg jest Miłością. Można ogłaszać to imię także z grobu. Może nawet przede wszystkim z grobu. Gdyby nie można go było ogłosić z grobu, nie można by go było ogłosić w ogóle. Gdyby każdy z darów Twoich byłby przetrącony przez śmierć, jakbyśmy mogli mówić, że Jesteś miłością. Największa jest Miłość. Pismo mówi, że wszyscy doświadczamy śmierci, a ta stacja mówi, że wszyscy doświadczamy miłości, która jest większa.

Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen

WIELKI CZWARTEK

Dziś rozpoczyna się Triduum Paschalne na pamiątkę śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa

            Wielki Czwartek to dzień Ustanowienia Sakramentów Świętych: Eucharystii i Kapłaństwa.  To sam Jezus Chrystus ustanowił Sakramenty, które są dla człowieka źródłami łask.

         Dzisiaj  warto pamiętać o kapłanach, bowiem to oni są towarzyszami naszej drogi na ziemi. Czynią nas dziećmi Bożymi, gdy udzielają nam sakramentu chrztu. Podczas bierzmowania umacniają nas w wierze i w Duchu Świętym. W trakcie sakramentu spowiedzi odnawiają naszą więź z Panem Bogiem. Ksiądz jest przy ołtarzu, bez niego nie byłoby Ofiary, Komunii Świętej. To kapłani w imieniu Boga zapewniają podczas ślubu zakochanym szczególną Bożą łaskę do godnego wypełnienia obowiązków małżeńskich, a na końcu naszej drogi, gdy przyjdzie śmierć, to kapłan stoi przy nas i oddaje nas w dobre ręce Ojca w niebie.

W tym szczególnym dniu składamy wszystkim kapłanom, a przede wszystkim naszemu

Księdzu Proboszczowi Maciejowi Andrzejewskiemu

najserdeczniejsze życzenia: obfitych łask Bożych na każdy dzień kapłańskiej drogi, darów Ducha Świętego i wytrwałości w naśladowaniu Zbawiciela.

Dziękujemy Bogu za powołanie każdego z księży do tej służby, za kapłański trud i poświęcenie w trosce o nasze zbawienie.

 

Niech Jezus Eucharystyczny, który przechodzi przez Wasze ręce, uświęca Was i nas, abyśmy kiedyś mogli spotkać się w Królestwie naszego Ojca w niebie.

Parafianie

 

27-03- 2021 Zakończenie prac związanych z nowym oświetleniem

W tym tygodniu zakończyliśmy montaż nowego oświetlenia. Pora na podsumowanie.

Obecnie mamy dwie nowe główne lampy sufitowe typu Ring Lord w formie pierścienia ledowego, jedenaście kinkietów, pięć lamp oświetlających prezbiterium, cztery na chórze oraz oświetlenie Drogi Krzyżowej (siedem projektorów i dziewięć lamp typu Downlight). Ponadto zainstalowane zostały dwa moduły oświetlenia awaryjnego. Część kosztów została już pokryta, do zapłacenia pozostało 18.845 zł.
Szczególne podziękowania należą się panu Rafałowi Śliwie za wielogodzinne prace, projekt oraz montaż lamp i kinkietów.